-Panno Sabrino, ze względu na pani dobro
postanowiliśmy usunąć panią z listy uczniów – powiedział z hiszpańskim akcentem
dyrektor Wezugiusz.
Ale
za co… niech pan mi powie o co – niemal krzyknęłam powstrzymując płacz
-
Niech pani pakuje swoje rzeczy – wtrącił swoje zdanie dyrektor.
Ustąpiłam.
Nie wiedziałam co robić. Nic nie zrobiłam. Może rodzice coś mu nagadali. Nic
się nie stało , mam czyste sumienie. Wyszłam z gabinetu i od razu chciałam
kopnąć śmietnik na szkolnym korytarzu po lewej stronie by wyładować złość. Na
korytarzu czekała na mnie moja najlepsza przyjaciółka – Lucyna.
-
Czy coś się stało? – spytała zauważając mój smutek – Idziesz na dywanik?
-
Nie – prychnęłam – odchodzę od tej szkoły i to na dobre.
-
Czy to znów jakieś nieporozumienie jak
miesiąc temu? – pytała spoglądając na swoje buty.
Lucyna
ubierała się bardzo ładnie więc co chwilę musiała patrzeć czy nic niewystane.
Jej buty były skórzane, na koturnie wiec nie jest taka wysoka jak wyglądała.
Miała białe rajstopy, jeansową spódniczkę oraz bluzkę z napisem ,, Rock and
roll”.
-
Tym razem to prawda – odpowiedziałam – Może dziś wpadniesz do mnie na nasze
ostatnie pidżama-party?
-
Jak to ostatnie?
-
Dlatego, że się też przeprowadzamy do innego miasta bo tutaj nie ma innych
szkół.
-
Jak się ona nazywa?
-
Suset Valley.
-
Daleko.
W
tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje
więc się pożegnałyśmy i poszłam do internatu by się spakować. W połowie drogi
zadzwonił mi telefon.
-
Halo? – zapytałam
-
Sabrina zapomniałaś torebki z klasy. Pani za chwile zamyka sale wiec się
pospiesz – powiedziała Lucyna z prędkością karabinu maszynowego i po chwili się
rozłączyła.
Ja
zostawiłam torbę. To na pewno nie prawda. Poklepałam się po lewym i prawym
biodrze. Nie poczułam torebki. Raczej zostawiłam. Szybko pobiegłam do szkoły by
mieć to z głowy. Gdy byłam przy drzwiach klasy usłyszałam rozmowy. Szybko
otworzyłam drzwi i zobaczyłam całą klasę.
-
Niespodzianka – krzyknęła cała klasa razem
-
Dziękuję – powiedziałam ze łzami w oczach.
-
Z okazji Twojego odejścia zorganizowałam ostatnią naszą imprezę – powiedziała
moja najlepsza przyjaciółka i przytuliłam ja.
-
To nie będzie pidżama-party?
-
Zamiast tego będzie ta impreza.
Resztę
dnia były zabawy, taniec i karaoke. Ubawiłam się tak mocno że wystarczy mi imprez na cały rok ale ta impreza minęła jak
jeden skok w górę. Musiałam się ze wszystkimi pożegnać. Naprawdę trudno było mi
się z nimi rozstać. Kilka koleżanek nawet się popłakało, że gdy krzyknęły
kieliszki i kubki popękały. Podeszłam do Lucyny. Ścisnęłyśmy dłonie.
-
Zawsze będziemy przyjaciółkami i będziemy utrzymywać kontakt? – spytała Lucyna
za łzami w oczach
-
Oczywiście, że będziemy najlepszymi przyjaciółkami i będziemy utrzymywać
kontakt – odpowiedziałam i się przytuliłyśmy.
Przyjaciółka
nie chciała mnie puścić a ja ją.
To mój pierwszy rozdział.
Piszcie czy Wam się spodobał.
Pozdrawiam.
Super blog i opowiadania :) :)
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńKaśka