czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 2




Rozdział 2 – Gdzie się podział ten klucz                      

Dopiero o 20 dotarłam do internatu. Doszłam na drugie piętro w stronę mojego pokoju. Chwyciłam za klamkę i szarpnęłam. Drzwi były  zamknięte. Poszukałam klucza w torebce. Nie ma go! Poszłam do woźnego by otworzył mi pokój.
- Przykro mi ale teraz nie mam przy sobie żadnych kluczy – powiedział woźny i znikł za drzwiami kuchni.
Co za woźny. Woźny jest od pilnowania kluczy i tym podobne. Na szczęście dwa lata temu Lucyna i ja wyrobiłyśmy klucz awaryjny na taką właśnie okazje. Z tego co pamiętam to ten klucz jest w schowku na pierwszych schodach. Ten schowek to kula wydrążona na poręczy  schodów ale są dwie takie kule! Klucz jest w tej która jest w środku pusta. Trzeba ja przekręcić dwa razy w lewo by ja otworzyć i jeden raz w prawo by ją zamknąć. 
Zastosowałam poniższą instrukcję i wyjęłam klucz wiszący na drucie. Szybko podbiegłam do pokoju. Przekręciłam kluczyk i wbiegłam do środka. Pokój był taki jak zawsze. Fioletowe ściany, dwa łóżka obok siebie z niebieską pościelą, dwie pary białych szafek w których są książki do fizyki, matematyki i innych szkolnych przedmiotów. Szubko się spakowałam by nie zobaczyć Lucyny. Ona to by się znów rozpłakała i straciłabym dużo czasu.
Gdy się spakowałam pokój wyglądał tak pusto, że nie wiedziałabym czy to mój pokój. Zamknęłam drzwi i oddałam klucz w bezpieczne miejsce. Zeszłam na dół i moje nogi nagle zdrętwiały. Przewróciłam się! Spory obciach! Na szczęście nikogo nie było.
Wróciłam do domu nucąc piosenki Ariany Grande oraz Indili. Przed domem spojrzałam w górę. Było zapalone światło w salonie. Wyjęłam kluczę do domu i weszłam na klatkę schodowa. W pocie czoła dotarłam na 5 piętro i mama otworzyła mi drzwi.
- I jak? Wyszalałaś się? – spytała mama jak zawsze wesoła.
-Wyszalałam się ale za długo – powiedziałam z poczuciem winy.
Przytuliła mnie i zaprowadziła do pokoju. Były tam stosy pudeł i kartonów. Mój młodszy brat- Jakub bawił się samochodzikami po pudłach.
-Mama powiedziała, że cię wywalili – powiedział na złość.
-Dyrektor powiedział, że odchodzę ze względu na moje dobro – powiedziałam też na złość.
- A co to znaczy?
- Sama chciałabym wiedzieć – odpowiedziałam i skierowałam wzrok na mamę – czy ty mu coś nagadałaś?
-Wkrótce się dowiecie o co chodzi – powiedziała moja mamusia.
Widać, że była wtedy zmieszana.
Pół godziny później wszyscy byli już w łóżkach, by rano być wypoczętym. Myślałam o nowych koleżankach i kolegach w klasie. Jak będą wyglądali? Ile ich będzie? Jakie będą ich cechy? Czy będę mieć chłopaka? No, cóż mam już 14 lat wiec może powinnam się trochę przyłożyć do tego. Mama mówiła żebym  szybko zasnęła więc nie będę się jej sprzeciwiać.

Mam nadzieje, że się podoba.

                                                    Kaśka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz