Rozdział 2 – Gdzie się podział ten
klucz
Dopiero o 20 dotarłam do internatu.
Doszłam na drugie piętro w stronę mojego pokoju. Chwyciłam za klamkę i
szarpnęłam. Drzwi były zamknięte.
Poszukałam klucza w torebce. Nie ma go! Poszłam do woźnego by otworzył mi
pokój.
- Przykro mi ale teraz nie mam przy
sobie żadnych kluczy – powiedział woźny i znikł za drzwiami kuchni.
Co za woźny. Woźny jest od pilnowania
kluczy i tym podobne. Na szczęście dwa lata temu Lucyna i ja wyrobiłyśmy klucz
awaryjny na taką właśnie okazje. Z tego co pamiętam to ten klucz jest w schowku
na pierwszych schodach. Ten schowek to kula wydrążona na poręczy schodów ale są dwie takie kule! Klucz jest w
tej która jest w środku pusta. Trzeba ja przekręcić dwa razy w lewo by ja
otworzyć i jeden raz w prawo by ją zamknąć.
Zastosowałam poniższą instrukcję i
wyjęłam klucz wiszący na drucie. Szybko podbiegłam do pokoju. Przekręciłam
kluczyk i wbiegłam do środka. Pokój był taki jak zawsze. Fioletowe ściany, dwa
łóżka obok siebie z niebieską pościelą, dwie pary białych szafek w których są
książki do fizyki, matematyki i innych szkolnych przedmiotów. Szubko się
spakowałam by nie zobaczyć Lucyny. Ona to by się znów rozpłakała i straciłabym
dużo czasu.
Gdy się spakowałam pokój wyglądał tak
pusto, że nie wiedziałabym czy to mój pokój. Zamknęłam drzwi i oddałam klucz w
bezpieczne miejsce. Zeszłam na dół i moje nogi nagle zdrętwiały. Przewróciłam
się! Spory obciach! Na szczęście nikogo nie było.
Wróciłam do domu nucąc piosenki Ariany
Grande oraz Indili. Przed domem spojrzałam w górę. Było zapalone światło w
salonie. Wyjęłam kluczę do domu i weszłam na klatkę schodowa. W pocie czoła
dotarłam na 5 piętro i mama otworzyła mi drzwi.
- I jak? Wyszalałaś się? – spytała
mama jak zawsze wesoła.
-Wyszalałam się ale za długo –
powiedziałam z poczuciem winy.
Przytuliła mnie i zaprowadziła do
pokoju. Były tam stosy pudeł i kartonów. Mój młodszy brat- Jakub bawił się
samochodzikami po pudłach.
-Mama powiedziała, że cię wywalili –
powiedział na złość.
-Dyrektor powiedział, że odchodzę ze
względu na moje dobro – powiedziałam też na złość.
- A co to znaczy?
- Sama chciałabym wiedzieć –
odpowiedziałam i skierowałam wzrok na mamę – czy ty mu coś nagadałaś?
-Wkrótce się dowiecie o co chodzi –
powiedziała moja mamusia.
Widać, że była wtedy zmieszana.
Pół godziny później wszyscy byli już w
łóżkach, by rano być wypoczętym. Myślałam o nowych koleżankach i kolegach w
klasie. Jak będą wyglądali? Ile ich będzie? Jakie będą ich cechy? Czy będę mieć
chłopaka? No, cóż mam już 14 lat wiec może powinnam się trochę przyłożyć do
tego. Mama mówiła żebym szybko zasnęła
więc nie będę się jej sprzeciwiać.Mam nadzieje, że się podoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz