niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 9

Odeszliśmy do miejsca zdarzenia. Jestem zdenerwowana na mamę. Nie chciałam by to wszystko się tak potoczyło. Jednak z drugiej strony sama nie mogłabym zagadać i mama zrobiła połowę roboty za mnie.
- Czemu to zrobiłaś? - pytam po kilku minutach ciszy.
- Zrobiłam to bo widziałam, że sama nie dajesz rady i spróbowałam, żeby to była taka dla ciebie fajna zabawa.
Nie lubię kiedy mama za mnie decyduję. Czasami kiedy robi takie niemiłe dla mnie rzeczy przekształcam to by wyszło na moje, ale zrobiłam to tylko jeden raz. Nie chcę mamie robić przykrości z tego powodu.
Wyszliśmy z budynku. Poczułam zimne powietrze. Idziemy w ciszy do samochodu. Otwieram drzwi i siadam na tylnym siedzeniu. Całą drogę nic nie mówię. Myślę jak on mógł by o mnie pomyśleć. Jednak nie mam czasu bo już parkujemy przy moim nowym domu. Wybiegam i idę do mojego pokoju. W tej chwili nie chcę z nikim rozmawiać. Zamykam z hukiem drzwi i siadam na balkonie. Zaczynam czytać losową książkę. Jej tytuł brzmi ,,  Dzwonić czy nie dzwonić ''. Przeczytałam kilka stron. Coś zaszumiało od strony sąsiada. Kątem oka spojrzałam w tą stronę. Nic. Czytam dalej. Kolejny szum.
- Czy ktoś tu jest? - pytam. nie chcę by ktoś się odezwał, chcę być sama.
- Niestety tak - słyszę głos. Nie chcę go słyszeć. Nie chcę też pytać, kto to jest. - wiem, że chcesz być sama.
Unoszę głowę. Nigdy nikt mi nie powiedział, co myślę i co czuję.
- Skont to wiesz, gdzie jesteś - patrzę w każdą stronę. Nikogo nie widzę.
- Jestem tutaj - mówi i wychodzi zza krzaków... on! Sebastian.Ten chłopiec, którego widziałam w szpitalu, jak zemdlałam, jak zobaczyłam niby fioletową chmurkę i mikrofon, który przyleciał do moich rąk. Na  myśl o tym robi mi się dziwnie w sercu. Chłopiec wyszedł na balkon. Gdy wchodziłam na mój balkon nie zauważyłam, że drugi dom to odwzorowanie mojego. Teraz ze zdziwieniem patrzę jak podchodzi do mnie i siada na balustradzie.
- Nie wiedziałam, że tu mieszkasz - zaczęłam temat.
- Od kiedy tu mieszkasz - powiedział. W jego głosie zauważyłam, że się jąka.
- Tak od wczoraj - uśmiecham się. Pierwszy raz od przyjazdu i zobaczenia pokoju nie uśmiechnęłam się tak szeroko. Jak on to robi. - Ledwo co cię znam a już mam twój numer telefonu.
 Przytakuje. Stoimy w milczeniu. Chwile potem w tym samym czasie siadamy na balustradzie. Jesteśmy od siebie w odległości około jednego metra. Nasze twarze są skierowane do siebie. Siedzimy w milczeniu. Czuje, że lekko się rumienię.
- Kochanie obiad! - mówi mama i nagle wchodzi do pokoju.
Zerwałam się z balustrady. Zachwiałam się i prawie spadłam. Na szczęście w ostatniej chwili złapałam równowagę i poszłam do pokoju. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam  z ulgą. On mi się nie podoba, na pewno.

                                                                                                                                          

Fajny rozdział?
Napisz.

                                                          Kasia


1 komentarz:

  1. bardzo fajny, nowy rozdział. idzie w kierunku "Love" :) uważaj na drobne błędy :)

    OdpowiedzUsuń